2.
Szli w ciszy. Nigdy żaden z przyjaciół nie zastanawiał się
dlaczego oboje nie mają mam. Ojcowie podobnie jak oni byli najlepszymi kumplami
i często się odwiedzali. Dyskutowali o ,,ważnych’’ sprawach nie dla dzieci. Gdy
dotarli pod gabinet zauważyli Kate. Była ubrana w krwisto czerwoną sukienkę i
wyglądała, jakby ćpała. Oczy cały czas jej goniły, dolna warga niespokojnie
drgała, a jej ręce mimowolnie się wzajemnie pocierały. Przyjaciel Marka
przełknął ślinę i odwrócił wzrok. Kate przez chwilkę spojrzała na Thoma, ale
potem odwróciła wzrok. Nagle odezwała się sekretarka i chłopcy weszli do
gabinetu. Na skurzanym fotelu w garniturze siedział pan William Arlisun. Dziwne
nazwisko jak na dyrektora szkoły… w ogóle dziwne nazwisko. Wszystko stało się
dziwne i niezrozumiałe. Mark popatrzyła na przyjaciela i oboje usiedli. Wtedy
odezwał się William.
- Witajcie. Wiem, że nie macie
pojęcia… chociaż wasza nauczycielka od angielskiego wam chyba już coś
powiedziała.-Odwrócił się do Żelaznej- może pani już iść. Dziękuję bardzo.
-Ależ nie ma za co.-Uśmiechnęła
się czule do chłopców i wyszła.
-Tato co się dzieje?!-Zapytał
zdenerwowany Thom. W gabinecie nikogo już nie było, więc dyrektor odsłonił
swoje prawdziwe oblicze.
-Jasne, że nic ważnego. W sumie to
gówno. Słuchajcie mnie obydwoje.-Pochylił się nad blatem swojego biurka i
zacisnął pięści.- Od dzisiaj, a w sumie to od dłuższego czasu, bo kilku lat,
wasze życie ulegało pewnych zmian. Zauważyliście pewnie jak wiele was
różni.-Mark już miał coś powiedzieć, ale ojciec Thoma mu na to nie
pozwolił.-Przyjaźnicie się wiem, ale to o niczym nie świadczy. Powiedz mi Mark,
wierzysz w Boga? Trójcę Świętą? A może wyznajesz jeszcze jakąś inną religię?
-Jestem chrześcijaninem, ale co to
ma do rzeczy?
-A to, że wszystkiego co was
nauczono o waszej religii i innych wszelakich wierzeniach to gówno prawda-
Uśmiechnął się sarkastycznie i prychną.- Żadna z nich nie jest prawdziwa. Tak,
tak wiem, myślicie pewnie, że mi odbiło, ale zanim coś powiecie musicie
wiedzieć kim były wasze matki, dlaczego nie żyją i…
-…I dlaczego wasi ojcowie od
zawsze was okłamywali- Zza drzwi wyłonił się ojciec Marka. Teraz oboje chłopców
byli tak zmieszani, że nie mogli nic powiedzieć i siedzieli w ciszy.
-Witaj *amice. Właśnie zacząłem objaśniać
im o co chodzi.
-Oj, to nie
przeszkadzam! -Powiedział po czym usiadł zadowolony, że nie musi nic mówić.
-A więc-
Kontynuował pan Wiliam.- zacznijmy od podstaw. Jak wiecie z bajek na świecie
żyły kiedyś smoki. Hahaha… Teraz wiecie, że było tak naprawdę. W skrócie. Na
początku światem rządziły tylko 4, ale z powodów niechcianej i najmłodszej
siostry, władcy musieli połączyć siły i stworzyć jeden wielki Wszechświat
zdolny obronić się przed Ciemnością. Wszystko szło dobrze, póki smoki nie
zaczęły dostrzegać wielkich otchłani różnic pomiędzy nimi. Dwie najpotężniejsze
smoczyce zainteresowały się nami- ludźmi. Reszta Potężnej Czwórki nie mogła
tego zaakceptować i zamieniła swoje siostry w kobiety… Piękne kobiety, a ja i
twój ojciec… No wiesz. Byliśmy młodzi i głupi…
-Chyba nie aż tak
młodzi.- Wtrącił Mark- Przecież wy macie po 40 lat!
-Przykro mi synu.
Tak naprawdę mamy po 2 968. Tak dokładnie tyle.- Uśmiechnął się
Alexander.-
Wiem nieprawdopodobne. W tym świecie, zresztą jak
się dowiesz nic nie dzieje się bez
nieprawdopodobne.
W tym świecie, zresztą jak się dowiesz nic nie dzieje się bez określonego
celu. Wasze
urodziny były nie zwykłe. Nie było brzuchów, ani porodów. Był błysk i nagle się
pojawiliście. Tak z niczego.
-Tato! Co ty mi
pierdolisz do cholery!?
-Spokojnie.
Jeszcze nie skończyłem.- Powiedział spokojnym tonem ojciec Marka.- Musicie
wiedzieć, że jesteście nieśmiertelni. Wasze życie się nie zaczęło więc i się
nie skończy. Czas wystawi was na próby i dokona wyboru, czy zostaniecie w
ludzkiej postaci, czy przeistoczycie, powtarzam PRZEISTOCZYCIE się w smoczki.
Jeszcze tego nie wiecie, ale chociaż jeden z was będzie musiał nim zostać.
Ciemność się zbliża i ma wielki apetyt na Wszechświat, a zwłaszcza na Ziemię,
bo to WY na niej żyjecie.*amice-łac. Mój przyjacielu.
Podoba mi się! :D
OdpowiedzUsuńJeden z ojców nadużywa słowa "gówno", ale po za tym ok :)
Oby tak dalej!